Podmioty
Lista podmiotów, którym OWES udzielił wsparcia finansowego na utworzenie i utrzymanie miejsc pracy w przedsiębiorstwie społecznym
w ramach projektów realizowanych w ramach programu
Fundusze Europejskie dla Lubelskiego 2021-2027
W ramach działań fundacji uruchomiony został żłobek, który funkcjonuje od 2017 roku. Żłobek Tup Tusie to miejsce dedykowane dzieciom w wieku 1-3 lat. Dla podopiecznych przygotowana jest w pełni wyposażona sala przystosowana do rozwoju sensoryczno-motorycznego, bardzo istotnego w początkowej fazie rozwoju. Żłobek, jako jedyny w Lublinie posiada profesjonalne urządzenia, które na bieżąco sprawdzają stan powietrza. Codzienne spacery, dobra zabawa i najwyższe standardy to główne priorytety dla personelu żłobka. W Tup Tusiach podopieczni są pod opieką doskonale zgranego i wyszkolonego personelu, dla których opieka nad najmłodszymi jest prawdziwą pasją. Fundacja organizuje także warsztaty rozwojowe dla rodziców.
Fundacja zatrudnia obecnie 6 pracowników.
Miejsca pracy tworzone przez Fundację Tup Tusie są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Fundacja Tup Tusie
ul. Bursztynowa 1 lok. U8
20-576 Lublin
tel.: +48 531 317 603
Prezes fundacji Katarzyna Depta opowiada nam jak praca z dziećmi przeradza się w pasję.
Natalia Winiarczyk: Jak narodził się pomysł o utworzeniu Fundacji?
Katarzyna Depta: Generalnie Fundacja Tup Tusie powstała z powodu potrzeby wewnętrznej, zorganizowania czegoś przyjaznego dla dzieci, dla pracowników. Przyjaznego miejsca, pełnego ciepła, zrozumienia i także możliwości rozwoju.
N.W.: Od ilu lat Fundacja funkcjonuje?
K.D.: Fundacja funkcjonuje od 2017 roku.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
K.D.: Fundacja zatrudnia obecnie 6 pracowników.
N.W.: Czy praca, którą Pani wykonuje jest Pani pasją?
K.D.: Oczywiście, teraz tak. Teraz moja praca jest moją pasją. Właśnie od 2017 roku realizuję to, co zawsze chciałam robić.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Fundacji?
K.D.: Generalnie takie problemy i wyzwania, z jakimi spotyka się przedsiębiorstwo. Pomimo, że jest to przedsiębiorstwo społeczne to jest to, nie ukrywajmy, przedsiębiorstwo i dlatego tutaj bardzo istotną rzeczą jest fakt właśnie możliwości realizacji różnych działań, możliwości funkcjonowania i możliwości tego, żeby wszystkie nasze działania mogły być realizowane.
N.W.: Kim są osoby tworzące Fundację?
K.D.: Przede wszystkim są to pasjonaci rozwoju poprzez naukę, rozwoju różnych form działalności edukacyjnej na każdym poziomie rozwoju człowieka, także rozwoju dziecka. Są to osoby, które bardzo dobrze orientują się, jeżeli chodzi o pedagogikę dziecięcą, ale są też szkoleniowcy, którzy głównie zajmują się osobami dorosłymi i tym, żeby rozwijać ich możliwości, jeżeli chodzi o rynek zawodowy.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
K.D.: W bardzo znaczny sposób, ponieważ fundacja w głównej mierze posiłkowała się środkami z dotacji otrzymanymi w ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew”, przynajmniej na początku prowadząc działalność, która nie przynosiła żadnych zysków. Na rozpoczęcie jak najbardziej nam te środki pomogły.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
K.D.: Misją jak już wspomniałam wcześniej jest edukacja na każdym etapie rozwoju oraz wspieranie. Uczenie drogi do sukcesu zarówno od najmłodszych lat jak i osób, które w jakiś sposób nie mogą sobie poradzić na tym rynku pracy. Uczymy różnych umiejętności, uczymy współdziałania, samodzielności, zarówno na rynku pracy jak i też w zakresie rozwoju dziecka. Jesteśmy fundacją, która szczyci się tym, że staramy się jak najbardziej wpływać na rozwój osobisty osób, które pracują czy tworzą fundację. Świadczy o tym chociażby to, że posiadamy statuetkę przedsiębiorstwa społecznego „Zakup Prospołeczny” od kilku lat i ją utrzymujemy. Rozwijamy się cały czas, niedawno powstała Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego Edukreacja, którą też fundacja ma pod swoimi skrzydłami. Szkolimy rodziców i osoby dorosłe w jak najlepszym ukierunkowaniu na rozwój zawodowy i rozwój swoich umiejętności pracowniczych.
N.W.: Co poradziłby Pani wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
K.D.: Powinni być przede wszystkim bardzo wytrwałymi osobami dążącymi do celu, bo jeżeli ma się jakąś misję i cel to się go zrealizuje. Natomiast nie jest to łatwa i prosta droga. Trzeba się liczyć z tym, że jest to też przedsiębiorstwo, nie oszukujmy się.
N.W.: Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
K.D.: Będziemy rozwijać się na pewno na rynku edukacyjnym i opiekuńczym dla dzieci. Zależy nam na tym, aby stworzyć jak najwięcej miejsc pracy a także na personelu w pełni wykwalifikowanym i świadomym.
N.W.: Życzę w takim razie samych sukcesów na ścieżce rozwoju fundacji.
Spółdzielnia Socjalna JBJ z siedzibą w Lublinie swoje usługi świadczy od sierpnia 2019 roku. W ramach działalności gospodarczej oferuje: miejsca pracy dla osób niepełnosprawnych, usługi znakowania gadżetów reklamowych, usługi graficzne, usługi social media marketingu dla firm zewnętrznych. Obecnie spółdzielnia zatrudnia 19 osób. Pracownicy zatrudnieni mogą liczyć na szkolenia adekwatne do ich umiejętności a ich kwalifikacje stale są poszerzane. Spółdzielnia w ramach swojej działalności prowadzi także Bar Mojo, miejsce gdzie można dobrze zjeść i naładować baterie do dalszego działania.
Miejsca pracy tworzone przez Spółdzielnię Socjalną JBJ są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Spółdzielnia Socjalna JBJ
Aleje Warszawskie 43a
20-803 Lublin
tel.: +48 697 408 008
Kontakt:
Bar Mojo Kuchnia & Przyjaciele
ul. Idziego Radziszewskiego 8
20-036 Lublin
tel.: +48 884 399 439
Rozmowa z Prezesem Spółdzielni Socjalnej JBJ Janem Sidorukiem o tym jak marzenia przekształcają się w działania.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Spółdzielni?
Jan Sidoruk: Generalnie kiedyś dawno temu z żoną tak sobie wymyśliliśmy, że fajnie było by zrobić coś dobrego, ale nie mieliśmy wystarczających środków, żeby zrobić coś, co możemy sfinansować na dużą skalę. W ten sposób narodził się pomysł, żeby pomagać poprzez współpracę z firmami tworząc dodatkowe miejsca pracy. W międzyczasie znajoma podpowiedziała mi, że jest projekt, który nam w tym pomoże, więc stwierdziliśmy, że to może być fajna rzecz, żeby zrobić coś dobrego i jednocześnie wykorzystać to, że mamy firmę i stąd ten pomysł. Tak to mniej więcej wyglądało.
N.W.: Od ilu lat Spółdzielnia funkcjonuje?
J.S.: Spółdzielnia Socjalna JBJ funkcjonuje od sierpnia 2019 roku. Obecnie realizujemy już drugi pomysł na biznes, który mieści się w branży gastronomicznej.
N.W.: Ile osób uzyskało zatrudnienie w Spółdzielni Socjalnej JBJ?
J.S.: W tej chwili zatrudnionych mamy 19 osób, w tym 18 osób wykluczonych zawodowo. Część miejsc pracy zostało utworzone dzięki dotacjom uzyskanym w ramach projektów realizowanych przez Stowarzyszenie na rzecz Integracji Społecznej „Modrzew” współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Przez te dwa lata można powiedzieć, że zatrudnionych było więcej osób, ale wiadomo jak to jest, z różnych powodów osoby rezygnowały.
N.W.: Jakie usługi oferujecie w ramach działalności?
J.S.: Oferujemy usługi głównie reklamowe, znakowanie materiałów reklamowych, gadżetów, różnych materiałów dla klienta, to jest główna działalność. Natomiast też teraz dosyć sporo tematów rozwinęło się przy gastronomii w związku z tym podjęliśmy się realizacji drugiego pomysłu i tak powstał Bar Mojo Kuchnia & Przyjaciele.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Spółdzielni?
J.S.: Chyba odpowiednie dopasowanie stanowisk do wszystkich osób, ponieważ mamy różne przypadki i po prostu ciężko jest czasami dopasować dobre stanowisko do osoby albo osobę do stanowiska. Często okazuje się, że ktoś powiedzmy kto przychodzi do pracy nie jest w stanie wykonywać danej czynność, którą mówił, że jest i wtedy trzeba zmienić stanowisko. To nam trochę niestety sprawia problem, więc musimy dosyć mocno dostosowywać te stanowiska. Powiem szczerze, że bez projektu to pewnie było by ciężko to zorganizować w takiej skali.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
J.S.: Znacząco. Często mamy takie sytuacje, że po prostu u osób z grupą niepełnosprawności występuje większe prawdopodobieństwo, że mogą być u lekarza, pojawia się dużo tematów zwolnieniowych, co troszkę jednak utrudnia pracę całego zespołu i gdyby nie wsparcie projektowe to po prostu ciężko było by te miejsca stworzyć tak naprawdę, bo jak wspomniałem wcześniej my nie mieliśmy dużych środków jak zaczynaliśmy współpracować z firmami. Jesteśmy w stanie wspomóc firmami całą spółdzielnię i działalność, ale pewnie nie na taką skalę, więc gdyby nie projekt na pewno nie mielibyśmy tylu zatrudnionych.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
J.S.: Generalnie ogólnie celem spółdzielni jest to, żeby aktywizować osoby z grupą niepełnosprawności na rynku pracy i myślę, że to jest taka nasza ogólna misja oprócz statutu głównych założeń.
N.W.: Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
J.S.: Tak naprawdę, jeżeli uda się nam to będziemy realizowali po prostu kolejne pomysły biznesowe, co prawda mamy już jakieś ograniczenia, natomiast chcemy się rozwijać i zatrudniać kolejne osoby. Cieszy nas jak uda się kolejnej osobie pomóc i ktoś nam mówi na koniec dnia, że faktycznie dzięki wam mam stałe zatrudnienie i jest fajnie, bo bez waszej pomocy na rynku pracy byłoby mi ciężko. Myślę, że to są dobre momenty, dla których będziemy to realizowali i rozwijali dalej.
N.W.: Czego mogę Wam życzyć na koniec?
J.S.: O kurczę! Stabilizacji, braku lockdownu i dużej liczby klientów do obsługiwania.
N.W.: W takim razie tego Wam życzę!
Spółdzielnia Socjalna Auto Serwis Gołębiowski w ramach swojej działalności oferuje usługi mechaniki samochodowej, naprawy klimatyzacji i usługę wulkanizacji. Pomimo tego, że warsztat funkcjonuje od sierpnia 2020 roku zespół posiada duże doświadczenie w tym co robi. Warsztat wyposażony jest w niezbędny sprzęt do kompleksowych napraw samochodów.
Spółdzielnia zatrudnia obecnie 11 osób.
Miejsca pracy tworzone przez Spółdzielnię Socjalną Auto Serwis Gołębiowski są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Spółdzielnia Socjalna Auto Serwis Gołębiowski
ul. Krępiecka 70
21-040 Świdnik
tel.: +48 604 168 702
Rozmowa z Prezesem Spółdzielni Socjalnej Auto Serwis Gołębiowski Robertem Gołębiowskim.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Spółdzielni?
Robert Gołębiowski: Generalnie pomysł narodził się z chęci utworzenia własnej działalności, ale w formie, która mogłaby pomagać osobom wykluczonym i byłaby pozytywnie postrzegana w naszym mieście. Wykorzystując moje doświadczenia w pracy jako mechanika wspólnie z kilkoma osobami postanowiliśmy razem utworzyć spółdzielnię socjalną i otworzyć warsztat, a przy okazji skorzystać z możliwości, jakie daje tutaj unia w postaci dotacji.
N.W.: Od ilu lat Spółdzielnia funkcjonuje?
R.G.: Spółdzielnia funkcjonuje tak naprawdę od roku czasu. W sierpniu 2020 roku rozpoczęliśmy działalność spółdzielni i od tego czasu działamy i udało nam się sporo zrobić z naszych założonych celów.
N.W.: Ile osób wykluczonych zawodowo zatrudnia Spółdzielnia?
R.G.: W tym momencie jest to 11 osób, które współtworzą spółdzielnię.
N.W.: Jakie usługi oferujecie w ramach działalności?
R.G.: W ramach spółdzielni oferujemy pełen zakres napraw samochodów. Jest to mechanika, elektronika, naprawy klimatyzacji i wulkanizacja. Staramy się kompleksowo dopinać wszystkie naprawy. Jeżeli nawet nie oferujemy jakichś usług to korzystamy z firm zewnętrznych tak, żebyśmy oddali auto klientowi, które jest w pełni naprawione, sprawdzone i żebyśmy mogli dać gwarancję na jakość naszych usług, bo to jest bardzo ważny aspekt, na który klienci zwracają uwagę.
N.W.: Jakie były największe trudności podczas zakładania Spółdzielni?
R.G.: Spore trudności napotkaliśmy w rekrutacji osób, które mogłyby u nas pracować. Znalezienie odpowiedniego pracownika w tych czasach do pracy już jest trudne, a w naszym przypadku muszą być to osoby, które są zagrożone wykluczeniem społecznym lub zawodowym. To było naprawdę spore wyzwanie.
N.W.: Jednak udało się tego dokonać?
R.G.: Tak, udało nam się, ale to jest już moment, w którym zdążyliśmy się zorientować, że ciężko jest taką osobę wykluczoną utrzymać na dłuższy okres czasu. Dlatego często w takiej sytuacji musimy dokładnie zweryfikować czy taka osoba tak naprawdę po określonym czasie, który umówimy, czy po odbytej rozmowie z nami, chce faktycznie u nas pracować i czy to jest osoba, którą my możemy dodatkowo zawodowo doszkalać. I czy będzie to miało tak naprawdę realne odniesienie w warsztacie. Często to jest tak, że po kilku miesiącach osoby te mają coraz mniejszy zapał do pracy. Zaczynają się problemy dotyczące w ogóle przychodzenia do pracy czy jej efektywności, także różnie bywa.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
R.G.: W bardzo dużym stopniu z tego względu, że każde stanowisko, które w tym momencie jest u nas w warsztacie wymaga specjalistycznych narzędzi. Bez tych narzędzi nie jesteśmy w stanie tak naprawdę naprawiać samochodów. Dzięki dotacjom otrzymanym w ramach projektu „Lubelski Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej 2.0” realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew” mogliśmy zakupić dużą część wyposażenia warsztatu, co bardzo nam pomogło w prowadzeniu i rozwijaniu działalności w takim zakresie jakim potrzebowaliśmy, tak żeby warsztat funkcjonował i mógł świadczyć co raz lepsze usługi.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
R.G.: Generalnie zależy nam na tym, aby stworzyć w Świdniku własną markę, żebyśmy mieli rozpoznawalną działalność, ale kojarzoną bardzo pozytywnie. Dlatego bardzo dbamy o klientów, bardzo szczegółowo sprawdzamy samochody, bardzo dużym atutem są gwarancje, które rozpatrywane są w bardzo krótkim czasie, jak najszybciej aby nie dopuścić do niezadowolenia klienta. Drugim aspektem jest aktywizacja osób wykluczonych. Pracują u nas osoby, które znajdowały się często w trudnej sytuacji, które długi czas nie pracowały w zawodzie a w tym momencie są aktywne zawodowo i odnajdują się na stanowisku, które wykonują. Oni są zadowoleni, że mają pracę a my jesteśmy zadowoleni z tego, że połączyliśmy prowadzenie warsztatu z aktywacją zawodową tych osób.
N.W.: Co poradziłby Pan wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
R.G.: Generalnie jest to prowadzenie firmy jak każdej innej. Trochę więcej jest dokumentacji. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że właśnie osoby wykluczone, które chcemy zatrudnić, którym chcemy de facto pomóc potrzebują większego wsparcia i pracy z nimi. Niejednokrotnie mają troszeczkę inne podejście i długoterminowa współpraca z nimi może różnie wyglądać, więc decydując się na taką formę działalności musimy o tym pamiętać i na pewno zwrócić na to uwagę.
N.W.: Jakie są zalety a jakie wady prowadzenia Przedsiębiorstwa Społecznego?
R.G.: Zaletą na pewno jest możliwość skorzystania ze wsparcia Ośrodka Ekonomii Społecznej czy to w zakresie konkretnej dotacji, szkolenia czy wsparcia np. w postaci subsydiowanego zatrudnienia, które realnie wpływają na pracę w warsztacie. Jest to duże odciążenie na starcie, gdyż w pierwszych miesiącach działalności pozwala pokryć część kosztów stałych jakie musimy ponosić i pozwala także choć częściowo doposażyć firmę w niezbędne do działalności narzędzia. Uważam, że to jest ogromny plus.
N.W.: A czy są wady prowadzenia Przedsiębiorstwa Społecznego?
R.G.: Myślę, że tak jak w każdym biznesie jest to prowadzenie działalności, która zajmuje nam wiadomo troszeczkę więcej czasu niż 8 godzin dziennie, bo musimy wszystkiego dopilnować. Uważam, że więcej wad nie dostrzegam, jest to praca jak w każdej innej działalności gospodarczej, a dzięki temu, że jest prowadzona w formule Przedsiębiorstwa Społecznego ma też ten dodatkowy pozytywny aspekt.
N.W.: Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
R.G.: Z planami na przyszłość to jest tak, że na chwilę obecną podchodzimy do nich dosyć ostrożnie. Plany na przyszłość to najprawdopodobniej chcielibyśmy trochę poszerzyć zatrudnienie o większą liczbę osób, ze względu na ilość samochodów, które mamy do obsługi i rosnącą cały czas liczbę zadowolonych klientów. Myślę, że nadejdzie taki, czas, że będziemy musieli dotychczasową ilość stanowisk powiększyć, żeby podołać tym wszystkim zleceniom, które mamy na chwilę obecną. Raczej to są plany na dalszą przyszłość, na razie skupiamy się na tym, aby po dopinać wszystkie te działania, które rozpoczęliśmy, a które mamy już na szczęście praktycznie zrealizowane.
N.W.: Czego mogę Wam życzyć na koniec?
R.G.: Pracowników, których udałoby się aktywować zawodowo i którzy chcieliby pracować w warsztacie. Ludzi, którzy podchodziliby do tych napraw tak samo jak my, którzy chętnie przychodziliby do pracy i którzy lubiliby swoją pracę. A przede wszystkim, aby udało nam się tych ludzi aktywować na dłuższy czas, ponieważ są u nas w zespole pracownicy z potencjałem, którzy chcą naprawiać samochody i odnajdują się w tym a my dążymy do tego, żeby zawodowo podnosić ich kwalifikacje.
N.W.: W takim razie tego Wam życzę!
Motylarnię w Lublinie powstałą w ramach działalności Fundacji Mori można odwiedzać od kwietnia 2021 roku. Można tam podziwiać piękne, latające wśród naturalnej roślinności motyle. Dla odwiedzających w ramach Laboratorium Przyrodnika przygotowano wiele warsztatów związanych z życiem motyla. Podczas wizyty w motylarni można zrelaksować się na huśtawce zawieszonej pod palmami obserwując motyle.
W okresie jesienno-zimowym, gdy Motylarnia jest zamknięta, fundacja organizuje warsztaty przyrodnicze, wyjazdowe w szkołach i przedszkolach.
Fundacja zatrudnia obecnie 7 osób.
Miejsca pracy tworzone przez Fundację Mori są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Motylarnia w Lublinie
ul. Osmolicka 13
20-523 Lublin
tel.: +48 784 071 207
Rozmowa o tym jak powstała Motylarnia w Lublinie z Prezes Fundacji Moniką Bielecką.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Fundacji?
Monika Bielecka: Sam pomysł tak naprawdę chodził mi po głowie od dawna. Jeżeli chodzi o motyle to moje zainteresowanie z dzieciństwa, także tak trochę hobbistycznie. Rozmawiałam też z kilkoma osobami, które pomogły podjąć mi decyzję. Tak naprawdę o fundacji myślałam wcześniej i właśnie po spotkaniu z Panem Rafałem Brusem, Doradcą kluczowym ze Stowarzyszenia na rzecz Integracji Społecznej „Modrzew”, dowiedziałam się, że jest taka możliwość jak otrzymanie dotacji. Zwróciłam się, więc do niego o pomoc w założeniu fundacji. Od początku miałam pomysł z motylami i to tak naprawdę złożyło się wszystko razem.
N.W.: Kiedy Fundacja powstała?
M.B.: Fundacja powstała w kwietniu 2021 r.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
M.B.: Fundacja zatrudnia 7 osób.
N.W.: Skąd zainteresowanie motylami?
M.B.: To jest zainteresowanie z dzieciństwa, hobby.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Fundacji?
M.B.: Epidemia koronawirusa. Gdyby nie covid-19 to tak naprawdę można byłoby odpocząć, ponieważ mamy wypracowany plan działania. Bardzo dużo gości odwiedzających, mamy stałą bazę, szkoły, przedszkola i tak naprawdę to już mogłoby sobie żyć, że tak powiem swoim życiem, a teraz z racji tego, że mamy sytuację, jaką mamy no to musimy organizować kilka różnych źródeł finansowania działalności. Realizujemy warsztaty wyjazdowe. Już niedługo otwieramy sklep internetowy. Cały czas trzeba coś działać, planować i, żeby po prostu bez problemu przetrwać sezon zimowy, a od maja przyszłego roku po prostu już będzie, mam nadzieję spokojniej.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
M.B.: Generalnie dzięki środkom z dotacji otrzymanym w ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew” udało się utworzyć miejsca pracy w fundacji, więc można powiedzieć, że całościowo przyczyniły się do tego, żeby powstała Motylarnia a fundacja rozpoczęła swoją działalność.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
M.B.: Jedną z naszych misji jest ochrona bioróżnorodności, edukacja społeczeństwa, z racji tego, że zajmujemy się motylami prowadzimy zajęcia edukacyjne, ekologiczne dla dzieci, dorosłych i seniorów. Zapewniamy miejsca pracy dla osób zagrożonych wykluczaniem społecznym.
N.W.: Co poradziłby Pani wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
M.B.: Bardzo zachęcam i chwalę wśród znajomych tego typu działalność. Wielu miałam chętnych, ale jednak nie wpisują się w ramy przedsiębiorstwa społecznego. Jak najbardziej zachęcam i polecam. Jeżeli miałabym poradzić trzeba wszystko przemyśleć i na pewno zastanowić się nad działalnością, którą chcemy wykonywać, tak żeby koronawirus nie pokrzyżował nam tych planów. Wiadomo fundacja musi się utrzymać, więc trzeba dokładnie przeanalizować koszty, jakie można uzyskać dochody, ile osób jest potrzebnych do pracy itd.
N.W.: Czy praca, którą Pani wykonuje jest Pani pasją?
M.B.: Tak zdecydowanie. Zajmuję się tak naprawdę wszystkim, bo jestem koordynatorem, menagerem, zajmuję się motylami i też prowadzę zajęcia.
N.W.: Fundacja ma już plan na najbliższą przyszłość?
M.B.: Tak jak najbardziej. Zaczęliśmy w październiku warsztaty wyjazdowe, więc jeździmy po przedszkolach i szkołach, co się bardzo dobrze sprawdza. Teraz najbliższe plany to jest utworzenie sklepu internetowego. Mam nadzieję, że uda się z nim ruszyć jeszcze w listopadzie tak, żeby stanowił dodatkową formę działalności, w razie, czego, w razie problemów z prowadzeniem warsztatów.
N.W.: Jaki asortyment przewidujecie?
M.B.: Różny, bardzo różny. Generalnie oczywiście związany z motylami, ekologią i przyrodą. Od hand made’ów czyli wytwory własne typu biżuteria, pudełeczka, szkatułki czy np. torby szyte poprzez sprzedaż. Zastanawiamy się jeszcze nad sprzedażą zestawów hodowlanych z racji tego, że, mamy u siebie motyle i cały cykl rozwojowy. Zestawy z gąsienicami czy poczwarkami, które ja sprowadzam też dla siebie. Ogólnie chodzi o zestawy hodowlane, takie bardzo związane z rozwojem.
N.W.: Czego mogę Pani życzyć na koniec?
M.B.: Żeby uspokoiła się sytuacja z covid-19, żeby można było odetchnąć tak psychicznie.
N.W.: W takim razie życzę tego, aby sytuacja epidemiologiczna uspokoiła się a fundacja rozwijała się tak jak planujecie.
Fundacja Wiejskie Studio Filmowe powstała w kwietniu 2021 roku. Jedną z działalności fundacji jest produkcja filmów reklamowych. Drugą działalnością jest praca ze zwierzętami, zooterapia, spacery z końmi, hipoterapia a także wszelkie działania jeździeckie. Fundacja utworzyła także rodzinną markę Bliskoza pod którą produkuje designerskie materiały i gadżety dla hodowców i miłośników kóz. Wiejskie Studio Filmowe organizuje dla dzieci różne szkolenia i warsztaty filmowe.
Fundacja zatrudnia obecnie 4 osoby.
Miejsca pracy tworzone przez Fundację Wiejskie Studio Filmowe są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Fundacja Wiejskie Studio Filmowe
Kosarzew-Stróża 18
23-110 Krzczonów
tel.: +48 508 390 202
Rozmowa z Prezes Fundacji Wiejskie Studio Filmowe Olgą Michalec-Chlebik o tym jak porzuca się dotychczasowe życie i pracę, żeby zamieszkać na wsi.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Fundacji?
Olga Michalec-Chlebik: Przenieśliśmy się na wieś dwa lata temu zostawiając korporacje. Nie przenieśliśmy się w Bieszczady, bo za daleko. Wybraliśmy pod lubelską wieś. Weszliśmy bardzo mocno w tą społeczność lokalną i zobaczyliśmy wielki potencjał w ludziach i w tym miejscu. Pierwszy pomysł jaki był to, żeby działać tutaj na miejscu, działać dla nich, działać z nimi ale jednocześnie też łączyć naszą pracę zawodową i biznes firmowy. Fundacja okazała się idealnym połączeniem.
N.W.: Kiedy Fundacja powstała?
O.M-Ch.: Fundacja powstała pod koniec kwietnia 2021 r.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
O.M-Ch.: Fundacja zatrudnia cztery osoby.
N.W.: Czym Fundacja zajmuje się na co dzień ?
O.M-Ch.: Łączymy dwie branże i dwie nasze miłości czyli do kinematografii oraz do przyrody i zwierząt. Najwięcej naszych produkcji filmowych powstaje w sezonie najbardziej żywym dla filmu czyli od wiosny do jesieni. Zajmujemy się także działaniami związanymi ze zwierzętami czyli zooterapią, wszelkimi działaniami jeździeckimi, spacerami z końmi, hipoterapią. W naszym gospodarstwie są także kozy, które wypełniają część naszej działalności pod marką Bliskoza, czyli produkcja materiałów i gadżetów dla koziarzy. Zauważyliśmy, że koziarze w ogóle są pominięci. Koniarze mają swoje gadżety, psiarze, także kociarze, a koziarze nie a to jest bardzo duża też grupa w Polsce. Jesteśmy pierwsi na rynku, którzy się tym zajmują.
N.W.: Skąd u Pani zamiłowanie do zwierząt?
O.M-Ch.: Zamiłowanie do zwierząt jest od zawsze. Konie były od zawsze w moim życiu, jeździłam sportowo. Teraz pasję tę kontynuuje córka i jak przenieśliśmy się na wieś to pierwsze marzenie było, żeby tutaj były zwierzęta, ale nie tylko dla nas, bo taki potencjał wyczerpuje się za chwilę, ale też dla lokalnej społeczności, która jak okazało się także weszła w to totalnie. Wszyscy przychodzili do nas na początku, chcieli nam oddawać swoje trawniczki, żeby przyjść z koniem, przynosili jabłka, marchewki, więc okazało się, że na wsi konie wcale nie są typowym widokiem i zjawiskiem.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Fundacji?
O.M-Ch.: Na tym etapie pracownicy. Są cudowni, ale bywa różnie. Największym problemem są częste absencje.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
O.M-Ch.: Mogliśmy sfinalizować przeniesienie koni tutaj na miejsce, bo mieliśmy konie w stajniach 20 km stąd co wiązało się z dużymi kosztami utrzymania konia. Mieliśmy już wcześniej kilka koni, teraz po zakupie z dotacji kolejnych dwóch koszty byłyby większe a tak mamy konie na miejscu. Środki uzyskane z dotacji otrzymane w ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew” przyczyniły się także do wykończenia remontu pod biuro, nie musimy wynajmować lokali, na wsi jest to raczej mało możliwe. Zmuszeni bylibyśmy wynajmować lokal w mieście co jakby zupełnie nie idzie w parze z naszymi pomysłami na działania tu, między lokalną społecznością. Pieniądze z dotacji przeznaczyliśmy także na wynagrodzenie dla pracowników i na zakupy najpotrzebniejszych rzeczy.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
O.M-Ch.: Naszym pomysłem jest, żeby zainwestować bardzo mocno działaniami w dzieciaki. Może ze względu też na to, że sami mamy córkę w wieku szkolnym i zobaczyliśmy bardzo duży potencjał w tych dzieciach a jednocześnie gigantyczną barierę. Miejscowe dzieci nie wyjeżdżają poza granice naszej wsi tak naprawdę, a jeśli już tego dokonają to niekoniecznie angażują się w duże działania, ciekawe zawody, a okazało się, że jest masa zdolnych dzieciaków. Jak robimy z nimi zajęcia filmowe, czy ostatnio podczas zajęć wykorzystywaliśmy drony, jak się nimi posługiwać, te dzieci powiedziały, że one będą operatorami drona i bez problemu zaczęły latać dronem samodzielnie, takie kilkuletnie dzieci. Chcielibyśmy trochę ich wyciągnąć. Teraz przeszliśmy do drugiego etapu projektu „Hollywood w kieszeni”. Będziemy wciągać dzieci do zabaw smarfonami, ale takim na poziomie profesjonalnym – filmowanie i fotografowanie smartfonami, czyli to co robią na co dzień, ale żeby wykorzystać też wiedzę którą im wtłaczamy. Trochę chcielibyśmy też podziałać ekologicznie, bo to też nam leży na sercu a ze względu, że gdzieś tutaj udało nam się wciągnąć tych ludzi z lokalnej społeczności do działań to możemy im pewne rzeczy przemycić, np. nie zaśmiecanie okolicy, nie wyrzucanie śmieci do wąwozu. Takie proste działania. Pewnego razu poszliśmy z nimi na spacer z końmi i okazało się, że chodzimy po śmieciach, które oni pozostawiają w wąwozie. Mieszkańcy poczuli się zażenowani, ale jednocześnie zaangażowali się w posprzątanie odpadów. Zazwyczaj dzieje się to bez jakichś większych akcji, nagłaśnianych tylko porostu idziemy razem z nimi i sprzątamy. Bez sensu jest wyrzucanie do wąwozu odpadów, ponieważ i tak płaci się za wywóz śmieci. Zdarzają się takie sytuacje, że dzieci przychodzą na hipoterapię i idą po starych, porzuconych puszkach czy butelkach. To chcielibyśmy zmienić. Teraz mamy pomysł wspólnie z gminą – z Ośrodkiem Pomocy Społecznej i z Domem Kultury, na wiosnę wystartować ze świetlicą stajenną. Polegałoby to na tym, że szkoła przywoziłaby nam dzieciaki po zajęciach na dwie, trzy godziny. Codziennie byłyby jakieś inne działania, trochę z nami, trochę z panią psycholog, odrabianie lekcji, ale wszystko w plenerze przy stajni. Generalnie nie chcielibyśmy już stąd wyjeżdżać i robić to co umiemy tutaj na miejscu.
N.W.: Co poradziłby Pani wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
O.M-Ch.: Wróciłabym do pracowników, my zostawiliśmy sobie poszukiwanie pracowników na ostatni dosłownie moment myśląc, że jeśli wyjdziemy tutaj w wieś i powiemy „Słuchajcie mamy cztery etaty do zagospodarowania i pieniążki dla was” to tu ustawi się kolejka. W ten sposób chodziliśmy od domu do domu i nas po prostu wyśmiewali. Mówili „ -Olga słuchaj tyle co Ty mi dajesz, to ja mam za leżenie na kanapie”. Okazało się, że naprawdę nie mogliśmy tych pracowników znaleźć. A jeszcze mieliśmy pomysł, żeby znaleźć rzeczywiście na konkretne stanowiska czyli z jakimiś chociaż minimalnymi kwalifikacjami, chociażby z obyciem z końmi, jeśli ktoś miałby pracować przy koniach. Uważam, że to było najtrudniejsze. A reszta to jest jakby przyjemną rzeczą. Udało nam się też zachęcić ze cztery osoby do zakładania kolejnych fundacji, więc myślę że poleciliśmy jak najbardziej taki pomysł na działalność.
N.W.: Czy praca, którą Pani wykonuje jest Pani pasją?
O.M-Ch.: Tak. To jest połączenie naszych dwóch pasji. Trochę to jest może i egoistyczne i z lenistwa, bo praca w korporacji czy telewizji jest super, ale gdzieś na pewnym etapie wyczerpała nam wszelkie pokłady cierpliwości i chęci do działania. Chcieliśmy żyć na wsi i działać na wsi, więc przenieśliśmy te umiejętności tutaj i pomysły na swoje działania.
N.W.: Czy Fundacja ma już plan na najbliższą przyszłość?
O.M-Ch.: Mamy cały czas. Produkujemy filmy. Teraz mamy przed sobą dwie duże produkcje reklamowe dla dwóch największych firm jeździeckich w Polsce: dla FairPlay i True Rider. Będziemy je robić tutaj na miejscu. Co ciekawe powstaną one we współpracy z dziewczyną, mieszkającą kilka wiosek od nas, która jest niesłysząca i którą chcieliśmy zatrudnić, ale okazało się, że jej wiek jeszcze na to nie pozwala. Udało się przeforsować jej twarz jako twarz marki jeździeckiej. Jest osobą głuchoniemą, ale ma wielką pasję do koni i co trochę jest śmieszne i zarazem straszne, nigdy nie jeździła tak naprawdę, bo nigdzie jej nie chcieli posadzić na konia. My tu daliśmy jej tą możliwość, przyjeżdża do nas, zaczyna jeździć. Opowiedzieliśmy o niej w firmie True Rider i w ten sposób udało się ją zaangażować do działania. W listopadzie zostanie przeprowadzona z nią sesja prezentująca nową kolekcję True Rider. Także myślę, że to taki nasz mały sukces.
N.W.: Dziękuję za rozmowę a fundacji życzę jak najwięcej udanych produkcji filmowych i oddanych ludzi do współpracy.
Fundacja Powiemy To swoją działalność rozpoczęła w 2019 roku otwierając Niepubliczną Poradnię Psychologiczną „Powiemy To”. Celem działania fundacji jest zapewnienie specjalistycznej i całościowej pomocy dla osób z zaburzeniami mowy i komunikacji w każdym wieku. W ramach działalności fundacja prowadzi grupy terapeutyczne skierowane do dzieci, nastolatków i osób dorosłych z zaburzeniami płynności w mowie i w komunikacji.
Fundacja zatrudnia obecnie 3 osoby.
Miejsca pracy tworzone przez Fundację Powiemy To są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Fundacja Powiemy To
ul. Narutowicza 74a
20-013 Lublin
tel.: +48 510 600 866
Rozmowa o tym jak powstała Fundacja Powiemy To z jej Prezesem Grzegorzem Chmielewskim.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Fundacji?
Grzegorz Chmielewski: Z potrzeby chwili. Fundacja jest dla osób z zaburzeniami mowy i komunikacji. Powstała ona z inicjatywy osób, które w działania te są bezpośrednio zaangażowane. W pierwszym zarządzie fundacji były trzy osoby, osoby z jąkaniem, co ciekawe. Na samym początku dzialiśmy na zasadzie ruchu samopomocowego grup wsparcia dla dzieci i dla dorosłych. Później były pierwsze projekty z mikrodotacji, które pozwalały troszeczkę te zadania rozszerzyć i dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Później pojawił się pomysł z mojej strony na Niepubliczną Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną. Wcześniej podstawą było to, żeby znaleźć lokal. Tu gdzie jesteśmy to jest lokal komunalny, lokal miejski.
N.W.: Kiedy Fundacja powstała?
G.Ch.: Poradnia ruszyła w 2019 roku. W sierpniu w 2019 roku powstało tutaj przedsiębiorstwo społeczne, które działa do dzisiaj. Pierwszy pracownik, który został zatrudniony – to osoba z niepełnosprawnością, osoba z jąkaniem, która w sumie współpracuje z nami do dzisiaj. Do poradni możemy zaprosić dzieci, młodzież, ale też szukamy dalej możliwości, aby móc objąć pomocą szersze grono odbiorców. Z czasem pojawiają się też kolejne pomysły.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
G.Ch.: Fundacja Powiemy To zatrudnia 3 osoby.
N.W.: Czym Fundacja zajmuje się na co dzień ?
G.Ch.: Wsparciem osób z zaburzeniami mowy i komunikacji, czyli główna działalność statutowa to jest prowadzenie poradni psychologiczno-pedagogicznej. Oprócz tego współpracujemy też z administracją samorządową i ogólnie realizujemy różne projekty.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Fundacji?
G.Ch.: Największym wyzwaniem jest to, aby mieć środki na bieżące potrzeby, bo jednak przedsiębiorstwo społeczne te środki wypracowuje, czyli osoby, które u nas pracują realizują poszczególne zadania, to wszystko spoczywa na nas.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
G.Ch.: Środki pozyskane z dotacji otrzymane w ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew” w największym stopniu przyczyniły się do powstania tego miejsca gdzie jesteśmy. Jest tutaj poradnia psychologiczno-pedagogiczna, która jest w odpowiedni, specjalistyczny sprzęt wyposażona, co też umożliwia organizację zajęć dla dzieci i młodzieży. Mamy też dorosłych pod swoją opieką.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
G.Ch.: Wspieranie osób z zaburzeniami mowy i komunikacji na każdym polu. Czyli od dziecka po osobę dorosłą. Terapia, ale też zapewnianie warunków do pracy, do rozwoju osobistego, zawodowego. To jest model dość ważny, bo wiele klasycznych projektów obejmuje wyłącznie działania terapeutyczne a tu czasami chodzi też, aby takim osobom pomóc dalej. Oferujemy także wsparcie instytucjonalne. Mamy osoby, które potrzebują pomocy np. przy wyrobieniu orzeczenia o niepełnosprawności. Nawet takie elementarne rzeczy, załatwienie wszelkich formalności w instytucjach typu zespół orzekający, ZUS, bo to jest bardzo ważne.
N.W.: Co poradziłby Pan wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
G.Ch.: Przede wszystkim trzeba mieć sprecyzowaną misję, po co my jesteśmy, co robimy czy co chcemy robić i wizję rozwoju, w jakim kierunku chcemy dążyć. W naszym przypadku tak się złożyło, że ta wizja wynikała z potrzeby chwili, ale też z tego, co sam widziałem, jak wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o nasz region. Dużo się zmienia, ciągle musimy zapewniać szerszy dostęp do pomocy terapeutycznej. Trzeba po prostu określić, co czujemy, co jest dla nas ważne i na bazie tego określamy wizję rozwoju przyszłego przedsiębiorstwa, bo na początku ruszamy z fundacją czy spółdzielnią. Powiem szczerze, że to jest uważam forma przyszłościowa działalności.
N.W.: Czy praca, którą Pan wykonuje jest Pana pasją?
G.Ch.: Chyba tak (śmiech). Gdyby nie to byśmy tutaj nie przychodzili czasami wcześnie rano a wychodzili wieczorem, dość późno. To jest też specyfika organizacji pozarządowych, nie pracujemy od do tylko nieco więcej. Mamy różne etapy w życiu, ja osobiście np. mam teraz taki czas, że chce projekty realizować, które kiedyś kiełkowały. Teraz są ku temu możliwości także trzeba to czuć po prostu. To, co ja też uważam, ważne jest dbanie o profesjonalne przygotowanie, kursy i szkolenia. U nas w zespole przyznaję, że cały czas z tego korzystamy, żeby się rozwijać.
N.W.: Co daje Panu praca z ludźmi?
G.Ch.: Satysfakcję. Praca z ludźmi daje efekty. W grupie jesteśmy w stanie więcej zrobić i też na bazie przedsiębiorstwa. Dzielimy się zadaniami, specjalizujemy się w tych zadaniach, które prowadzimy. Indywidualnie, w pojedynkę nie da się tak pewnie projektu przeprowadzić. Projekty społeczne są duże. To, co my teraz robimy to jest też większa skala projektów, także samemu to się niewiele zrobi. A przy okazji ludziom możemy też coś fajnego zapewniać, organizować, pomagać. Także to tez jest kluczowe uważam.
N.W.: Czy Fundacja ma już plan na najbliższą przyszłość?
G.Ch.: Tak, to już jest plan bardziej na rok 2022. Planujemy utworzyć przychodnię specjalistyczną.
N.W.: Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów w poradni a w niedalekiej przyszłości w przychodni.
Fundacja Brikolaż powstała w kwietniu 2021. Fundacja działa na rzecz lokalnej społeczności: dzieci, młodzieży, edukacji i osób starszych. W ramach działań fundacji powstał sklep internetowy z drewnianymi, zdobionymi akcesoriami do jogi. Kostki do jogi, taborety i wieszaki na maty są wykonywane z drewna z odzysku. Zgodnie z filozofią less waste materiały nie są marnowane a zamówienia pakowane są w opakowania ekologiczne.
Fundacja zatrudnia obecnie 3 pracowników.
Miejsca pracy tworzone przez Fundację Brikolaż są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Fundacja Brikolaż
Maśluchy 123
21-109 Uścimów
tel.: +48 661 267 331
Prezes Fundacji Brikolaż Kamila Szalas a także Pani Ewa Szalas, współtwórczyni fundacji opowiadają nam jaką drogę należy przebyć, jak się okazuje nie zawsze usłaną różami, aby powstało Przedsiębiorstwo Społeczne.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Fundacji?
Kamila Szalas: Ja jestem po antropologii, wydawało mi się, że chcę robić różne fajne rzeczy dla społeczeństwa, taka działalność dla ludzi po prostu, żeby robić coś fajnego i zmieniać. A mama z kolei w tym samym czasie zaczęła mieszkać tu i zaczęła robić różne rzeczy dla społeczeństwa w sumie bez fundacji. Mamie tez wydawało się, że właśnie chce takie rzeczy robić z dobroci serca no i założyliśmy tę fundację. Chwilę wcześniej dowiedziałyśmy się, że jest możliwość otrzymania środków na utworzenie podmiotu. Pomyślałyśmy, że zaczniemy robić takie rzeczy i starać się o granty.
N.W.: Od ilu lat Fundacja funkcjonuje?
K.Sz.: Fundacja funkcjonuje od kwietnia 2021 roku.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
K.Sz.: Fundacja zatrudnia obecnie 3 pracowników. Ja, mama i mąż mamy. Rodzinna fundacja.
N.W.: Skąd pomysł na dosyć oryginalną nazwę Waszej Fundacji, Brikolaż?
K.Sz.: Nazwa pochodzi z antropologii. Brikolaż to znaczy taki patchwork, czyli taki majsterkowicz – tu opieka, tu młodzież, tu feminizm, połączenie kilku działań.
N.W.: Jakie usługi oferujecie w ramach działalności?
K.Sz.: Oferujemy usługi opiekuńczo-sprzątające, Mamy osobę, która wykonuje usługi remontowe, robi meble z drewna i kostki do jogi, a także prowadzimy sklep internetowy oferujący głownie akcesoria do jogi.
K.Sz.: N.W.: Jakie były największe trudności podczas zakładania Fundacji?
K.Sz.: Takie, że nigdy nie prowadziłyśmy żadnej własnej działalności i tak naprawdę ja pierwszy raz w życiu byłam w ZUS’ie. Dla mnie formalności to był szok, nie miałam pojęcia w ogóle jak co się robi. Formalności i organizacja sprawiły największe trudności dla mnie.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
K.Sz.: Bardzo. Tak naprawdę, jeśli chodzi o działalność z jogą, pieniądze przydały się na zakup tych wszystkich maszyn, drewna itd. Dopiero teraz możemy to robić. Jeśli chodzi o komputer, aparat, drukarka to są bardzo pomocne sprzęty, bo jak staramy się o granty to to jest zupełnie inny poziom pracy, tak myślę. Samochód, na który otrzymaliśmy środki z dotacji w ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew”, ułatwił pracę w zakresie opiekuńczo-sprzątającym. Swobodnie możemy przemieszczać się pomiędzy podopiecznymi.
Ewa Szalas: Dodatkowo wsparcie pomostowe jakie otrzymaliśmy w ramach projektu co miesiąc daje dużą pomoc. Nie musimy ze swoich pieniędzy wykładać wszystkiego na raz a mamy ten komfort, że możemy powili rozwijać się, powoli robić swoje. A jednocześnie myśleć do przodu, co nam to da na przyszłość. Za kilka miesięcy możemy starać się o większe umowy, większą sprzedaż, większą produkcję, bo mamy ten komfort finansowy.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
K.Sz.: Misja była fajna na początku, że właśnie chcemy różne, ciekawe rzeczy robić. Kurs samoobrony, karetka dla zwierząt. Milion pomysłów, np. zajęcia dla młodzieży, dla kobiet feministyczne, zajęcia dla dzieci, dla samotnych matek, dla niepełnosprawnych, wszystko chciałyśmy robić. Ale życie czasem weryfikuje nasze wybory, niestety. Myślę, że to jest właśnie fajne, teraz jak mamy fundację, możemy starać się o takie rzeczy kulturowo-antropologiczne.
E.Sz.: W tym momencie najbardziej skupiamy się nad opieką nad osobami starszymi, myślę, że to jest teraz nasza główna misja.
N.W.: Co poradziłby Pani wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
K.Sz.: Fajna sprawa, tylko żeby wstrzymać się z entuzjazmem. Należy przeanalizować wszystkie za i przeciw i jak ktoś ma bardzo silną potrzebę to pewnie wyjdzie a jak nie ma aż tak silnej to może się okazać, że to nie jest najlepszy pomysł.
E.Sz.: Jest szybkie wypalenie, jeżeli działa się z potrzeby serca, bo jest dużo przeciwności, zwłaszcza w lokalnej społeczności. Zauważyłam, że jest taka sprzeczność, jak jest lokalna społeczność to wszyscy widzą co innego, my chcemy działać a widzimy sprzeciw ludzi, z kolei z drugiej miejscowości powiedzą o jak fajnie, jedziemy do was. A jak jest pomysł na działanie w innej miejscowości to znowu miejscowym jest źle. I tak niby jest coś robione a jest przeciwność ze strony społeczeństwa.
K.Sz.: Jeżeli robi się coś tak, że oczekuje się jakiejś wdzięczności od lokalnej społeczności no to może się wypalić, a jak robi się coś no bo się chce, nie ma żadnego znaczenia czy ktoś powie, że jest świetnie albo beznadziejnie zorganizowane. Jak dla mnie warto mimo wszystko.
N.W.: Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
K.Sz.: Odpocząć (śmiech).
E.Sz.: Na pewno z działalności opieki nad osobami starszymi będzie to, że dalej poszukuję osób potrzebujących. Będę rozwijać się w tym kierunku, ponieważ całe życie tak pracuję a ta praca podoba mi się i daje mi satysfakcję. Będziemy dążyli do rozwoju opieki nad osobami starszymi i w tym kierunku będziemy szli.
N.W.: Czy tutaj w lokalnej społeczności znajdują się takie osoby czy przyjeżdżają z lokalnych wiosek?
E.Sz.: Tak, jak najbardziej, tutaj jest dużo osób. Teraz zdarza się, że musimy odmawiać niekiedy, bo nie ma kiedy wszystkim pomóc. Bardzo dużo czasu zajmuje organizacja i formalności związane z przedsiębiorstwem społecznym.
N.W.: Czego mogę Wam życzyć na koniec?
K.Sz.: Szczęścia! (śmiech)
E.Sz.: Rozwoju i żeby człowiek nie wypalał się szybko.
N.W.: Tego życzę w takim razie i dalszych sukcesów w prowadzeniu fundacji.
Lubelska Szkółka Piłkarska BEST swoją działalność rozpoczęła w maju 2021 r. Jest to dynamicznie rozwijający się ośrodek szkoleniowy dla dzieci w wieku 4-12 lat, prowadzący zajęcia dla dziewczynek i chłopców we wschodnich dzielnicach Lublina. Klub dysponuje doświadczoną i wykształconą kadrą trenerską. Profesjonalny system treningowy w połączeniu z najnowszymi metodami szkoleniowymi oraz nowoczesny sprzęt to wszystko dostępne jest dla dzieci, które interesują się piłką nożną.
Fundacja zatrudnia obecnie 6 osób.
Miejsca pracy tworzone przez LSP Best są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Lubelska Szkółka Piłkarska Best
ul. Głowackiego 35/62
20-060 Lublin
tel.: +48 605 200 601
Rozmowa z Prezesem Lubelskiej Szkółki Piłkarskiej BEST Piotrem Rodakiem.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Fundacji?
Piotr Rodak: To jakby dwufalowo było. Zawsze marzyliśmy z Panem wiceprezesem o tym, żeby założyć swoją szkółkę piłkarską a jeżeli chodzi fundację to też miało uwarunkowania takie praktyczne, czyli jest troszkę łatwiej niż w stowarzyszeniu, ponieważ mniej ludzi należy angażować, więcej odpowiedzialności na siebie bierze się.
N.W.: Kiedy Fundacja powstała?
P.R.: Fundacja powstała w maju 2021 roku.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
P.R..: Fundacja zatrudnia 6 osób. W tym 4 osoby zagrożone wykluczeniem zawodowym.
N.W.: Skąd zainteresowanie sportem?
P.R.: Z mlekiem matki wyssane (śmiech). Generalnie całe moje życie kręci się wokół sportu. Jestem nauczycielem wychowania fizycznego, jestem trenerem. Mam też firmy, także wszystko połączyło się i stąd też takie zainteresowanie.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Fundacji?
P.R.: Baza lokalowa, to jest nasza bolączka. Nie mamy swoich obiektów – jesteśmy zmuszeni podnajmować. Na pewno też pracownicy. Mamy dobrych trenerów. Dwóch doświadczonych oraz dwóch wchodzących dopiero do zawodu, uczących się. Ale też zdajemy sobie sprawę, że z zasobami ludzkimi jest w tym momencie problem, także to też na pewno będzie wyzwaniem naszym w przyszłości kiedy mam nadzieję, już niedługo te nasze grupy rozrosną się, żeby zatrudnić dobrych, odpowiedzialnych trenerów, bo to jest jakby podstawa w funkcjonowaniu klubu. Właściwe osoby na właściwym stanowisku.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
P.R.: Zdecydowanie. Na początek, na start up mieliśmy środki. Nie wiem czy jest jakiś klub w Lublinie, a mamy kontakty z różnymi klubami, żeby na starcie był tak dobrze wyposażony w sprzęt odpowiedni do możliwości trenowania piłki. Bez tego byśmy pewnie też wystartowali, ale byłoby to znacznie trudniejsze i słabiej by to wyglądało. Zdecydowanie uzyskane środki przyspieszyły rozwój. Zapewne do tego miejsca gdzie jesteśmy teraz dochodzilibyśmy 3 albo 4 lata. Rodzice jednak patrzą przez pryzmat też jaki jest sprzęt, jak dzieci są ubrane, jak wyglądają. Z resztą ten duch drużyny też opiera się na tym, że dzieci wyglądają tak samo, tak samo ubierają się. Cały sprzęt jest nieodzowny, np. sprzęty do renowacji boiska, do koszenia, one są niezbędne.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
P.R.: Chcemy propagować kulturę fizyczną ogólnie i angażować dzieci do ruchu fizycznego. Teraz takie czasy mamy, że większość dzieci siedzi przed komputerem, uczy się zdalnie, dlatego też chcemy je wyciągnąć z domów, chcemy aktywować je. A wiadomo ten wiek, od którego my zaczynamy szkolenie, od czteroletnich dzieciaczków, to co teraz wypracują sobie razem z rodzicami, zaczną chodzić na treningi to już będzie procentowało całe życie. Założenie jest takie, że te najmłodsze dzieciaki trenują dwa razy w tygodniu po godzinie. Natomiast jeżeli te grupy będą coraz starsze będziemy wchodzili w 3, 4 treningi tygodniowo. Poprzez prowadzenie zajęć piłkarskich i ogólnorozwojowych zależy nam także na usamodzielnieniu oraz wdrożeniu do specjalistycznego treningu dzieci w duchu zdrowej, sportowej rywalizacji. Uważam, że to jest najważniejsze.
N.W.: Czy praca, którą Pan wykonuje jest Pana pasją?
P.R.: Tak, zdecydowanie.
N.W.: Czy Fundacja ma już plan na najbliższą przyszłość?
P.R.: Tak, mamy w planach rozwijać się pod względem sportowym, pod względem powiększania grup. Myślimy też o swoim własnym boisku, natomiast to trudny temat jest na chwilę obecną. Są dwa obiekty tutaj w pobliżu przy ul. Magnoliowej, ale tam trzeba byłoby znaczne środki finansowe przeznaczyć, żeby je doprowadzić do takiego stanu w jakim jest boisko przy zbiegu ulic Bazylianówka i Magnoliowej, które wynajmujemy. Jednak to jest raczej odległe nasze marzenie, do którego będziemy dążyli z czasem.
N.W.: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu fundacji.
Fundacja Life Sense powstała w kwietniu 2021 roku. Działania Life Sense ściśle związane są z wykorzystaniem zasobów środowiska przyrodniczego i pogłębianiem relacji z samym sobą, z drugim człowiekiem oraz z końmi. Celem Life Sense jest wspomaganie rozwoju ludzi, a w szczególności kobiet, wzmacnianie w odkrywaniu wewnętrznego potencjału i zwiększenie samoświadomości za pomocą programów rozwojowych, life coachingu, warsztatów i szkoleń.
Fundacja zatrudnia obecnie 5 osób.
Miejsca pracy tworzone przez Fundację Life Sense są współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020.
Kontakt:
Fundacja Life Sense
ul. Pergolowa 5/7
20-819 Lublin
tel.: +48 502 052 434
Rozmowa z Prezes Fundacji Life Sense Edytą Czarnecką.
Natalia Winiarczyk: Skąd pomysł o utworzeniu Fundacji?
Edyta Czarnecka: Pomysł narodził się stąd, że ja zawsze pomagałam ludziom i chciałam to sformalizować, czyli zacząć zajmować się głównie tym co lubię.
N.W.: Kiedy Fundacja powstała?
E.Cz.: Fundacja powstała 1 kwietnia 2021 roku.
N.W.: Ile osób zatrudnia Fundacja?
E.Cz.: Fundacja zatrudnia 5 osób.
N.W.: Czym Fundacja zajmuje się na co dzień ?
E.Cz.: Fundacja na co dzień prowadzi programy rozwojowe dla osób, które tego potrzebują. Na ten moment to są seniorzy, młodzież, ale głownie chcemy współpracować z kobietami.
N.W.: Skąd u Pani zamiłowanie do zwierząt?
E.Cz.: Nie wiem tak po prostu mam (śmiech). Konie w naszych programach rozwojowych pełnią bardzo nietypową funkcję, ponieważ są trenerami. Konie mają taką niezwykłą zdolność wydobywania z ludzi różnych rzeczy, zwłaszcza oddziaływania i pokazywania ich emocji. Dlatego stwierdziłam, że wykorzystam to z pracą z ludźmi, bo są świetne wyniki tego i jest to bardzo unikalna dziedzina w Polsce. Tylko dwa ośrodki rozwojowe są w Polsce, które prowadzą terapię we współpracy z końmi.
N.W.: Jakie jest największe wyzwanie dla Państwa w związku z prowadzeniem Fundacji?
E.Cz.: Na ten moment budowa ośrodka rozwojowego, z którą już niedługo ruszamy. W niedalekiej przyszłości planuję kupić ziemię i rozpocząć budowę. Szukam finansowania na to przedsięwzięcie. Mam różne pomysły na finansowanie i to jest duże wyzwanie na ten moment uważam.
N.W.: W jaki sposób środki uzyskane w ramach dotacji przyczyniły się do rozwoju Waszej działalności?
E.Cz.: Środki uzyskane z dotacji otrzymane w ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowanego przez Stowarzyszenie „Modrzew” umożliwiły powstanie fundacji w takim zakresie jakim działa. Najbardziej przyczyniły się do stworzenia stanowisk pracy, które są kluczowe do funkcjonowania fundacji.
N.W.: Jaka jest Wasza misja?
E.Cz.: Naszą misją jest przede wszystkim wspieranie rozwoju ludzi poprzez rewitalizację psychiczną i fizyczną człowieka w oparciu o silny związek z naturą i relacje ze sobą, z innymi ludźmi oraz z końmi.
N.W.: Co poradziłby Pani wszystkim tym, którzy myślą o założeniu Przedsiębiorstwa Społecznego? Czego powinni spodziewać się?
E.Cz.: Myślę, że powinni zastanowić się kilka razy, ponieważ trzeba bardzo dużego doświadczenia, żeby zmierzyć się z wieloma tematami, które są w naszym kraju dosyć trudne. Ja wiem jak to robić, jest to dla mnie łatwe, ale widzę, że dla osób, które pracują w ekonomii społecznej to nie zawsze tak jest. Polecałabym, żeby np. ludzie, którzy planują utworzenie Przedsiębiorstwa Społecznego szukali fundacji do współpracy. Ja jestem bardzo otwarta na współpracę i różni moi znajomi, którzy w tym zakresie działają mogą to potwierdzić. Udostępniałam im możliwość współpracy bezinwestycyjnej.
N.W.: Czy praca, którą Pani wykonuje jest Pani pasją?
E.Cz.: Tak, zdecydowanie tak.
N.W.: Czy Fundacja ma już plan na najbliższą przyszłość?
E.Cz.: Tak jak najbardziej. Planujemy wybudować ośrodek. Zależy nam bardzo na współpracy z podlubelskimi gminami, ponieważ przenosimy się na wieś. Nawiązaliśmy relacje bliskie z wójtami ościennych gmin i są bardzo zainteresowani współpracą, ponieważ są tam bardzo duże potrzeby w tym zakresie.
N.W.: Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego wybudowania ośrodka.
Społecznie odpowiedzialne zakupy
Kupuj produkty i usługi od Przedsiębiorstw Społecznych
W wydatkach każdego samorządu znajdują się środki na zakup towarów i usług, niezbędnych do funkcjonowania różnych jednostek administracyjnych oraz związanych z inwestycjami. Są one niejednokrotnie większe niż środki przeznaczone na pomoc społeczną czy aktywizację zawodową. Dokonując zakupów możemy kierować się jedynie ceną – jest to dość powszechna praktyka, jako bezpieczna z formalnego punktu widzenia. Jednak możemy również dobierać – dzięki zastosowaniu klauzul społecznych – takich oferentów, którzy przy okazji realizacji usług czy produkcji towarów, zagwarantują realizację celów społecznych. Jest to rozwiązanie o tyle korzystne, że pozwala na realizację zadań gminy czy powiatu, a równocześnie jest neutralne finansowo z punktu widzenia budżetu samorządu.
Lista Przedsiębiorców Społecznych - podmiotów, które oprócz działalności gospodarczej realizują działania społeczne
Odpowiedzialne zakupy to również kwestia zrównoważonego rozwoju – wspieranie lokalnych wytwórców przekłada się na stabilny rozwój lokalnej społeczności. Pamiętać też należy, że warunkiem realizacji zamówienia lub kryterium oceny oferty może być nie tylko zatrudnienie osób wykluczonych, ale też cechy związane z jakością oferowanych towarów i usług (np. certyfikaty ekologiczne) oraz warunki wykonania zlecenia (np. przeprowadzenie konsultacji społecznych przed opracowaniem planu zagospodarowania przestrzennego). Ważne, aby wszystkie klauzule były przejrzyste i nie dyskryminowały oferentów. A mądrze wykorzystywane są bardzo skutecznym narzędziem realizacji polityki społecznej.
* Jeżeli jesteś Przedsiębiorcą Społecznym i nie ma cię na tej liście – skontaktuj się z nami —> kontakt